Dragon Ball AZ logo by Gemi

Dark Kaioshin Saga

Część druga: Wróg

024 | 025 | 026 | 027 | 028 | 029 | 030 | 031 | 032 | 033 | 034 | 035 | 036 | 037 | 038 | 039 | 040 | 041 | 042 | 043 | 044 | 045 | 046 | 047 | 048 | 049 | 050 | 051 | 052 | 053

Rozdział XLVII - Plan Son Gotena

  Goten wyczuł całą grupę silnych ki poruszającą się niezbyt szybko w kierunku Boskiego Pałacu. Postanowił teleportować się do miejsca w połowie drogi między ich położeniem, a samym pałacem. Lepiej było nie znaleźć się od razu pomiędzy tymi wszystkimi wojownikami.
  - Trzymajcie za mnie kciuki - powiedział młodszy syn Goku, znikając.
  - Chciałbym mu pomóc - powiedział po chwili Goku. - Ale dobrze wiem, że tylko bym przeszkadzał...
  Bulma pokiwała głową.
  - Możemy tylko mieć nadzieję, że mu się uda.
 
  Półsaiyan tymczasem już leciał w kierunku oddziału czarnoksiężnika. Słudzy Babidiego wyczuli go, gdy tylko opuścił chronioną kryjówkę Bulmy.
  - Znam tę ki - powiedział Trunks. - To ten, którego wykończyłem!
  - Najwyraźniej spaprałeś sprawę, co mnie wcale nie dziwi - rzucił kąśliwie Paragas.
  - Uwaga! Zbliża się - krzyknął Dabura.
  Rzeczywiście, Goten w mgnieniu oka dotarł do grupy wojowników. Jeden rzut oka wystarczył mu do oceny sytuacji. Babidi otoczony był grupą słabych kosmitów w białych kolczastych pancerzach, nie stanowili oni dla półsaiyana żadnego zagrożenia. Tylko trójka ze sługusów czarnoksiężnika miała ki na wysokim poziomie, byli to Dabura, Trunks i trzeci z nich, najwyraźniej Paragas, o ile to był on, gdyż Goten nigdy wcześniej nie widział ojca Brolliego na oczy. Jego ki rzeczywiście była bardzo mocna, ale nie przerażająca. Goten już nie dziwił się jakim cudem Paragas stał się tak silny, jego połyskująca metalicznie skóra zdradzała, że był teraz cyborgiem, pół-maszyną i to dodatkowo z charakterystycznym "M" na czole.
  Najbardziej jednak Gotena zaintrygował niski, spiczastouchy kosmita o czerwonej skórze i białych włosach. Półsaiyan rozpoznał go bez trudu. Był to Hoi, ten sam, który doprowadził do uwolnienia Hildegarna w wymiarze Gotena.
  Nie było jednak teraz czasu zastanawiać się co Hoi tu robił, półsaiyan miał zadanie do wykonania.
  - Widzę, że jednak żyjesz - powiedział Babidi. - To dowód na to, że jesteś bardzo wytrzymały. Jeśli ładnie poprosisz pozwolę ci się do nas przyłączyć.
  Trunks i Dabura spojrzeli pytająco na swego przywódcę, Goten uśmiechnął się lekko.
  - Niezła próba, Babidi, ale chyba nie sądzisz, że się zgodzę.
  - Dlaczego nie? Zgadzając się okazałbyś trochę inteligencji.
  - Inteligencji? - zapytał Goten. - A to niby dlaczego?
  - Ponieważ nie przyłączając się do nas, pozostaniesz naszym wrogiem... - wyjaśnił czarnoksiężnik. - Jeszcze przez kilka chwil, bo zginiesz.
  Goten właśnie na taką odpowiedź liczył.
  - Żartujesz? A może naprawdę wydaje ci się, że ta twoja żałosna banda ma ze mną jakiekolwiek szanse?
  Babidiego mocno ubodły te słowa, ale postanowił tego nie okazać, zamiast tego zaśmiał się drwiąco.
  - Widzę, że szykuje się przednia zabawa... Chcesz walczyć z całą moją armią naraz?
  - Nazywasz tę zbieraninę kosmicznych odpadów armią? Walka nie potrwa długo.
  - No właśnie... - powiedział Babidi. - Chłopcy, pokażcie mu kto tu rządzi, ale tak, żeby było to jakieś widowisko.... Nie zabijcie go od razu.
  Goten odleciał o kilka metrów do tyłu i skupił ki. Momentalnie jego włosy wydłużyły się i zmieniły barwę a ciało otoczyła skoncentrowana złotawa poświata. Goten przeszedł od razu do formy doskonałego Super-Saiyana. W tej formie tracił najmniej energii, a teraz chciał trochę grać na zwłokę.
  Tymczasem grupa Babidiego rzuciła się do ataku, jedynie Trunks był nieco opóźniony, gdyż musiał najpierw przejść na SSJ2. Goten nie drgnął ani na milimetr, nagle uwalniając ki, gdy jego przeciwnicy zbliżyli się. Daburę i Paragasa potężny impuls energii zaledwie odepchnął, ale większość szeregowych sługusów Babidiego została dosłownie rozniesiona na strzępy.
  - Teraz będzie tu znacznie mniejszy tłok - stwierdził Goten, znikając. Saiyan-cyborg i demon także zdematerializowali się, ale Saiyan był szybszy. Kopnięty w szczękę Dabura poleciał bezwładnie do tyłu. Paragas po otrzymaniu ciosu wierzchem pięści w bok głowy także potrzebował chwili na otrząśniecie się. Goten specjalnie pozbył się ich na moment, dążył do starcia z Trunksem.
 
  Bulma z niepokojem obserwowała reakcje Goku, który wyczuwając ki wojwoników śledził przebieg walki.
  - Goten... Nie... - mruczał pod nosem Saiyan. - Dlaczego nie walczysz z Daburą? Co ty wyprawiasz?
  - Coś nie tak? - zapytała Bulma.
  - Obawiam się, że tak... - powiedział Goku. - On zmarnuje naszą jedyną szansę...
  Bulma odpowiedziała dopiero po chwili.
  - Nie, Goku. Myślę, że wie co robi. Powinniśmy mu zaufać.
 
  Goten uderzył Trunksa kilkukrotnie w twarz, dość mocno, ale raczej by go rozwścieczyć niż zranić. Syn Vegety skontrował prawym sierpowym, ale Goten uchylił się zręcznie i trafił go tuż pod żebra. Trunks kaszlnął, wykrztuszając nieco śliny i cofnął się o metr czy dwa.
  - Coś słabo ci idzie - powiedział Goten. - Brak refleksu... Za dużo zjadłeś?
  - Zamknij się! - krzyknął rozwścieczony Trunks.
  - Zmuś mnie!
  Trunks krzyknął i strzelił w niego ki-blastem. Goten uniknął dematerializując się i pojawiając metr obok. Trunks kilkukrotnie ponowił atak, ale za każdym razem syn Goku nie dawał się trafić. Nic dziwnego, prawidłowe uniki były pierwszą rzeczą jakiej nauczył się podczas treningu w Sali Ducha i Czasu. Niestety, bawiąc się w znikanie i pojawianie Goten nie zauważył, że Paragas i Dabura byli już gotowi do walki. Unikając kolejnego ciosu półsaiyan wpadł prosto w ręce ojca Brolliego, który unieruchomił go chwytem.
  - No i trzeba było zgrywać cwaniaka? - zapytał drwiąco Dabura podlatując bliżej. - Co teraz powiesz?
  - Chrzań się! - syknął Goten.
  Dabura w odpowiedzi wbił mu pieść w brzuch. Półsaiyan wrzasnął z bólu. Demon uderzył go jeszcze kilkukrotnie w twarz i żebra. Przez krew zalewającą mu oczy z rozciętego łuku brwiowego Son Goten zobaczył, że Trunks, nadal wściekły po starciu z synem Goku, trzymał się nieco z tyłu. Najwyraźniej czekał na okazję by się odpłacić za ciosy jakie otrzymał przed chwilą.
  "Zaraz dostaniesz okazję na rewanż..." - pomyślał Goten. - "Teraz!".
  Syn Goku potężnym impulsem uwolnił ki odpychając Paragasa na kilka metrów. Zaskoczony Dabura nie zdołałby zareagować, gdyby nie to, że Goten zamarł w powietrzu, jakby nie wiedząc co dalej zrobić. Demon wystrzelił w półsaiyana potężny ki-blast. Goten w ostatniej chwili zniknął z jego toru lotu i pojawił się tuż obok. Jednakże obserwujący akcję Trunks, nauczony wcześniejszym starciem przewidział gdzie półsaiyan się zmaterializuje.
  - KIENZAN!
  Energetyczny dysk poleciał w kierunku syna Goku. Nie mógł chybić. Goten obrócił się tak szybko jak umiał, nic więcej nie zdążył zrobić...
  Uśmiech zadowolenia przemknął jednocześnie na twarzach Dabury i Trunksa kiedy Kienzan trafił bezpośrednio w ich przeciwnika, jakież jednak było zdziwienie obu gdy dysk nagle zatrzymał się.
  Goten zatrzymał tnącą tarzczę dłońmi, ale to wcale nie oznaczało końca jego kłopotów, Syn Goku otoczył co prawda dłonie aurą ki, ale czuł jak dysk zaczyna się przez nią powoli przebijać.
  - Dobry jest - stwierdził Trunks, zbliżając się. - Jak sądzicie, ile wytrzyma?
  - Nie więcej niż kilka sekund - uśmiechnął się perfidnie Dabura.
  Na czole Gotena pojawiły się krople potu, w dłoniach miał coraz bardziej gorący Kienzan, czuł jak jego ki słabnie pod naporem wymyślonego przez Kuririna ataku.
  "Nie mogę teraz przegrać..." - pomyślał. - "Do tej pory wszystko szło zgodnie z planem... Czyżbym się przeliczył?"
  Nagle olśniła go pewna myśl. Uwolniona kilka chwil wcześniej aura Gotena nagle zmalała, trzej wojownicy Babidiego poczuli jak jego ki słabnie. Zwycięstwo było już blisko.
  Opanowawszy energię, półsaiyan poczuł jak świeże siły wstępują w jego ciało, teraz musiało się udać. Nagłym skrętem całego ciała rzucił Kienzan dokładnie tam, gdzie chciał go widzieć od początku. Dabura, równie zaskoczony co pozostała dwójka wojowników Babidiego nie zdążył choćby pomyśleć o uniku. Przecięty na pół demon poszybował w kierunku ziemi. Był martwy zanim doleciał do jej powierzchni.
 
  Posąg stojący w jednym z pomieszczeń w kryjówce Bulmy Briefs nagle stracił jednolicie szarą barwę.
  - Hę? Gdzie ja jestem? - zapytał Goku rozglądając się dookoła. - Dałbym głowę, że byłem w ruinach West Capital.
  - Bo byłeś - Goku usłyszał swój własny głos. - Ale musiałem cię stamtąd zabrać, bo z ruin zostały tylko gruzy.
  Goku spojrzał na siebie samego, mając bardzo dziwne uczucie.
  - Jesteś mną? - zapytał.
  - Tak jakby, ale nie.
  - Hę?
  - No cóż...
  Bulma, stwierdzając, że rozmowa dwóch Goku może trochę potrwać pstryknęła palcami, zwracając ich uwagę.
  - Goku...
  - Tak? - zapytali jednocześnie Saiyani.
  - Cisza! Goku z innego wymiaru!
  Żaden z Saiyanów nie odezwał się.
  - Ty w niebieskim!
  - Tak? - zapytał ojciec Gotena.
  - Jesteś w wymiarze Trunksa z przyszłości. Twój syn walczy z Babidim i jego sługami. Sam nie da rady, musisz mu pomóc.
  - Rozumiem - powiedział Goku, kładąc dwa palce na czole. - W takim razie nie ma co czekać, choć jestem potwornie głodny...
  - Ja też ruszam - powiedział drugi Goku.
  - Hę? - zdziwiła się Bulma. - Dlaczego?
  - Nie będę tu czekał bezczynnie!
  - Rozumiem cię - powiedział Goku w niebieskim stroju. - Ale nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Jeśli zginiesz, zostaniesz unicestwiony.
  - Masz rację - przyznał po sekundzie ten z aureolką. - Powodzenia...
  - Dzięki - Przybysz z innego wymiaru skinął głową i zniknął.
 
  - Ty... Ty draniu! - krzyknął Trunks. - Zabiję cię za to!
  - Nie sądzę - powiedział Goten, zyskawszy nieco pewności siebie. - Jak sądzę, straciliście już niewielką przewagę, którą mieliście...
  - Widzę, że lubisz mówić zagadkami - doszedł Gotena głos Babidiego. - Ale myślę, że trochę nie doceniasz mnie i mojej ekipy.
  - To wy nie doceniacie mnie i mojej ekipy - odrzekł Goten podkreślając słowo "mojej". W tym momencie tuż za nim pojawił się Goku. Wywołało to niemałe zdziwienie na twarzach wszystkich poza niewzruszonym jak dotąd Paragasem.
  Goku rozejrzał się dostrzegając tu i ówdzie szczątki żołnierzy Babidiego oraz ciało Dabury przecięte na pół.
  - Jak zwykle spóźniam się na imprezę... - powiedział ojciec Gotena. - Mam nadzieję, że coś jeszcze zostało do zrobienia.
  - Miło cię widzieć, tato - powiedział Goten ostatecznie odzyskawszy spokój ducha. - Wszystko w porządku?
  - Raczej tak. Nie uwierzysz kogo spotkałem...
  - Uwierzę, ale porozmawiamy później.
  - Słusznie.
  Goku skoncentrował energię, jego włosy uniosły się do góry i zmieniły barwę. Ojciec, podobnie jak syn wcześniej, przeszedł w formę Perfect-SSJ.
  - Ho-ho - Babidi udał, że jest pod wrażeniem. - Cóż za pokaz... Czy naprawdę uważacie, że to daje wam przewagę?
  Goten i Goku nie spodziewali się takiej reakcji, ojciec pytająco spojrzał na półsaiyana, ale ten tylko wzruszył ramionami, nie wiedząc o co chodzi.
  - Może chcą wypuścić Buu? - zasugerował w końcu.
  Babidi tylko się roześmiał.
  - Wybaczcie, ale mój Buu to gwiazda zupełnie innego niż wy kalibru. Nie będę go potrzebował.
  - W takim razie jak zamierzasz z nami walczyć? - zapytał zaciekawiony Goku.
  - Trunks! Paragas! Pokażcie im prawdziwe twarze!
  Dwaj Saiyani skinęli głowami. Trunks sięgnął za pas, wyciągnął stamtąd dwie kapsułki i uruchomił je. Obie przemieniły się w miecze. Kiedy syn Bulmy chwycił je w dłonie, otoczyła go dziwna ciemnoniebieska aura, zaś jego moc wyraźnie wzrosła.
  Paragas nie bawił się w takie rzeczy, najzwyczajniej w świecie przemienił się w Super-Saiyana.
  Ki obu wojowników Babidiego była teraz ogromna.
  Goku zmrużył oczy. Sytaucja było daleko poważniejsza niż się tego spodziewał.

Koniec rozdziału czterdziestego siódmego.

Czy Goku i Goten poradzą sobie z przeciwnikami?


-> Wstęp <- | Rozdział XLVI <- | -> Rozdział XLVIII

Autor: Vodnique




Kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie jakichkolwiek materiałów należących do tego serwisu bez wiedzy i zgody ich autorów jest zabronione.
Wykorzystanie nazewnictwa i elementów mangi/anime Dragon Ball/Dragon Ball Z/Dragon Ball GT lub innych tytułów nie ma na celu naruszania jakichkolwiek praw z nimi związanych.