Dragon Ball AZ logo by Gemi

Gehenna

Część trzecia - Żywi i martwi

026: Breakthrough Special #1
PH #01 : PH #02 : PH #03

Piekielna Historia - Rozdział 04

Zaświaty składały się z wysp unoszących się w powietrzu. Na samym dole znajdował się ocean dusz i wyspa, a właściwie kontynent unoszący się na powierzchni oceanu. Na tym kontynencie znajdowało się miasto Czerwonych Diabłów, wraz z obozowiskiem Ruchu Oporu. Odłamek będący celem poszukiwań dwójki Androidów zbudowanych przez Bulmę i Anioła Zagłady znajdował się na skraju kontynentu, niedaleko od brzegu.
  Trias z Androidami lecieli bez zbytniego pośpiechu, żeby nie zostać zauważonymi. Gdy byli już wystarczająco blisko, by widzieć sytuację wylądowali i skryli się w pobliskich skałach. Wraz z pięcioma Czerwonymi Diabłami po okolicy przemieszczała się czteroosobowa grupa obcych, w skład której wchodziła kobieta.
  - Nie Znam Ich - szepnął Trias, choć ze względu na sposób, jaki mówił, było to dla niego trudne. - Macie Jakieś Dane Na Ich Temat?
  - Kiedyś najechali Ziemię, planetę, z której pochodziła Bulma - odpowiedział Keles, - Ta dziewczyna nazywa się Zangya. Jest ona z nich najsilniejsza.
  - To Akurat Wyczuwam, Że Jest Najsilniejsza.
  - Ten rudowłosy Hera-seijin nazywa się Bido - kontynuował Bemlart. - Niski, Bujin, a ten demon z mieczem to Gokua.
  - Dobrze! Ruszam Sam, A Wy Stąd Odlećcie.
  - Możemy Ci pomóc.
  - Nie. Nie Mogę Was Narażać Na Zniszczenie. Jesteście Dla Nas Zbyt Cenni. Dam Sobie Radę Sam.
  - Dasz - powiedział Keles - jeśli będziesz ich pokonywał jedno po drugim. Naraz, będziesz miał ciężko. Jednak łatwo i tak nie będzie. Będziemy w pobliżu.
  - Nie! Odlećcie Stąd! To Rozkaz!
  Trias niezauważenie przeleciał i znalazł się tuż za Gokuą, który odszedł na bok. Zanim ten go zauważył, dostał lewy prosty w twarz i szybki cios w brzuch, po którym musiał się schylić z bólu. Trias dobił go kolejnym ciosem w twarz, po którym Gokua padł nieprzytomny. Pechowo dla Anioła pozostała trójka wyczuła, że jeden z nich został zaatakowany.
  - No, no kto tu się pojawił – rzuciła Zangya na przywitanie. - Czy to nie ten Trias, ostatni aniołek?
  Bido z Bujinem zaśmiali się po tych słowach.
  - Kim Jesteście? Jeśli Pozwolicie, Chciałbym Najpierw Wiedzieć Z Kim Będę Walczyć.
  - Skoro chcesz. Nie ma problemu. Kiedyś byliśmy oddziałem najsilniejszych wojowników we wszechświecie, ale zostaliśmy zabici na Ziemi przez dzieciaka Saiyana. Po katastrofie w Zaświatach dostaliśmy propozycję przyłączenia do Czerwonych Diabłów. Nie zgodziliśmy się. Dopiero gdy najsilniejszemu z nas, Bojackowi, zabrali duszę, to przyjęliśmy tę ofertę nie do odrzucenia. Jednak podoba nam się ta robota. A ty... Masz pecha aniołku.
  - Zobaczymy, Kto Ma Pecha.
  Trias po tych słowach ruszył do ataku, ale po chwili nie mógł się ruszyć. Był oplątany przez nici energetyczne, wychodzące z rąk Bujina i Bido. W tym momencie Zangya powoli podeszła do niego.
  - Nasza specjalność. Tylko jednej osobie udało się z tego uwolnić – temu dzieciakowi. Ty jesteś nawet silniejszy od niego, ale nie masz tej odporności.
  Po tych słowach zadała Triasowi kilka silnych ciosów z pięści w brzuch i twarz, które Anioł Zagłady boleśnie odczuł, będąc osłabionym przez nici.
  - Hm... Muszę przyznać, ładne masz skrzydełka. Mogę jedno piórko? - Chwyciła dwoma palcami jedną z głównych lotek, ale po chwili chwyciła całą garść – Nie. Wezmę więcej.
  Wyrwanie piór wywołało Triasowi duży ból, aż krzyknął na całe gardło.
  - Aż tak cię boli wyrwanie kilku piór? - Zangya powiedziała z wyraźną ironią. - W takim razie zobaczymy jak krzykniesz, gdy wyrwę ci całe skrzydło.
  - Zangya! - krzyknął jeden z trzech Czerwonych Diabłów, których wcześniej Trias z Androidami nie zauważyli, ponieważ zajmowali się poszukiwaniami trochę dalej.
  - Wracamy już. Ale zaraz, kogo my tu mamy? – mówili, powoli podchodząc. - Czy to nie sam Trias? Brawo! Gratuluję ekipie. Szef musi się o tym dowiedzieć. Ale nie czas na zabawy, więc szybko kończcie z nim i wracamy. Mamy już to, co chcieliśmy.
  - Nie. Skończyć, skończę, kiedy będę chciała. Muszę się najpierw zabawić.
  - Zangya, prosiłbym, żebyś już skończyła – odezwał się Bido. - Ciężko jest nam trzymać te nici.
  - No dobra. Masz szczęście aniołku. Umrzesz z oboma skrzydłami.
  Już szykowała się zadać śmiertelny cios, gdy nagle dwa pociski energii trafiły Bido i Bujina odrzucając ich na około dziesięć metrów i uwalniając Triasa z więzów energetycznych. Bez zastanowienia kopnął Zangyę wyrzucając ją w powietrze i dając sobie czas na zregenerowanie energii.
  Po chwili podlecieli do niego Keles i Bemlart, którzy najwyraźniej uratowali Triasa z opresji.
  - Kazałem Wam Odlecieć!
  - Nie mogliśmy – odpowiedział Keles. - Bulma zaprogramowała w nas, żeby nie zostawiać swoich.
  Nie mieli czasu na rozmowę, gdyż Zangya wróciła i zaatakowała. Trias w ostatniej chwili zrobił blok przed pięścią lecącą w jego twarz. Nie namyślając się długo zadał cios w przeciwniczkę, przed którym Zangya odskoczyła. Anioł Zagłady poleciał w jej kierunku, ale ta zamiast stanąć do walki zaczęła się szybko wycofywać. Trias bez namysłu poleciał za nią.
 
  Keles i Bemlart byli gotowi do walki. Odrzuceni wcześniej pociskami towarzysze Zangyi szybko stanęli na nogi i zaatakowali. Bido zaatakował pierwszy. Rzucił pocisk ki pomiędzy androidy, żeby ich rozdzielić i ruszył na Bemlarta. Uderzył silnym, prawym prostym w twarz i kolanem w brzuch. Licząc, że ten się skuli z bólu, chciał poprawić podbródkowym, ale ze względu, że Bemlart był tworem sztucznym, nie skulił się i zablokował cios, kontrując ciosem w nos tamtego robiąc z niego miazgę. Samuraj wyciągnął miecz i ciął na wysokości głowy. Człowiek Bojacka zrobił unik, szybko podbiegł do leżącego Gokua i wyciągnął jego miecz.
  - Nie myśl sobie, że nie umiem walczyć mieczem. Walczę równie dobrze co Gokua, który jest jednym z najlepszych szermierzy we wszechświecie. Czyli nie masz ze mną szans. Zaraz sam się przekonasz.
 
  Bujin wysunął się, tworząc wokół siebie iluzję różnych przedmiotów. Na Kelesa, który miał wbudowany w głowie komputer, w ogóle to nie działało. Bujin, widząc niezadowalający efekt, wypuścił z rąk nić energetyczną, która oplotła androida. Ciesząc się tym razem z zadowalającego efektu podchodził do Kelesa. Gdy już podszedł dostatecznie blisko do zadania paru kopniaków, skulił się z bólu, po czym odleciał do tyłu. Android, mimo nici, szybko zadał przeciwnikowi dwa ciosy, których ten oczywiście się nie spodziewał.
  - Jak... Jak ty to zrobiłeś? - powiedział podwładny Bojacka wstając powoli z ziemi. - Jak ci się udało zniwelować moje nici?
  - Bardzo łatwo. Przypatrzyłem się im dokładnie, gdy użyliście ich na Triasie, po czym uruchomiłem odporność na tego typu sztuczki.
  - Uruchomiłeś? Kim ty do diabła jesteś?
  - Jeszcze nie zauważyłeś? Przypatrz się dobrze.
  - Android!
  - Właśnie. Teraz pozwolisz, że skończymy tę zabawę.
 
  Trias nie przestawał gonić swojej przeciwniczki, ale ciężko mu było lecieć, więc co jakiś czas odbijał się od ziemi. Gdy Zangya wylądowała na najwyższym punkcie w okolicy, czyli wysokiej skale, on starał się utrzymać przed nią w powietrzu, co przychodziło mu z trudem. Nie wytrzymując, ciężko wylądował. Zangya przez to zauważyła jego słabość i uniosła się wysoko w górę, skąd posłała kilka ki-blastów. Trias bez trudu je odbił, ale domyślił się, co będzie dalej. Jego przeciwniczka wysyłała coraz mocniejsze i szybsze pociski, z którymi Anioł Zagłady też nie miał problemu i odbijał je we wszystkie strony, niektóre posyłając w przeciwniczkę, które odbiły się z kolejnymi nadlatującymi. Zangya strzelała bez wytchnienia, a widząc, że Trias nie musi nawet unikać jej pocisków, wypuszczała jeszcze silniejsze ki-blasty. Wykonywali te czynności przez dłuższy czas, po czym dziewczyna Bojacka, czując osłabienie, zgromadziła energię i posłała jeden wielki pocisk w kierunku przeciwnika w taki sposób, żeby nie miał szans na unik. Trias nawet o tym nie myślał, żeby uciekać. Wysunął obie ręce i przytrzymywał pocisk, który zaraz poleciał w drugą stronę. Zangya usunęła się z jego toru lotu obniżając się w dół na co Trias tylko czekał. Podleciał szybko za nią do góry i jednym, mocnym ciosem kark pozbawił ją przytomności. Pojedynek uznał za wygrany.
 
  Bemlart, pochylony, ruszył półkolem, ale Bido zaatakował od razu dopadając w dwóch skokach. Android obronił się, wiążąc klingę przeciwnika krótkim młyńcem i unikając półobrotem ciosu z pięści. Następnie odskoczył, licząc na to, że Bido spróbuje dosięgnąć go długim, wyciągniętym uderzeniem i straci równowagę. Ale człowiek Bojacka nie zrobił tego. Zgarbił się i też poszedł półkolem, miękkim, kocim krokiem. Niespodzianie skoczył, zamłynkował mieczem, zawirował, skracając dystans. Android nie chcąc ryzykować ograniczył się do szybkiej, górnej finty, która zmusiła Bido do odskoku. Ten zgarbił się, składając kwartę, szykując się do ciosu pięścią. Android poszedł znowu w półkole, okrążając go. Przeciwnik skoczył, zawirował, uderzył, raz, drugi, trzeci, w szybkim rytmie, górne cięcie mieczem i natychmiast lewy sierpowy. Android nie zakłócał rytmu. Parował, zrobił blok ręką od kolejnego ciosu z pięści, odskakiwał i znowu szedł półkolem zmuszając Bido do obracania się. Człowiek Bojacka cofnął się nagle, ruszył półkolem w przeciwnym kierunku.
  - Nie ma co przedłużać – powiedział. - Kończmy zabawę.
  Bido skoczył, zawirował, utrzymując równowagę lewą ręką wyciągniętą w bok, uderzył z niemożliwego wygięcia przegubu, z dołu, mierząc w krocze. Bemlart wyprysnął do przodu, obrócił się, odbił cios, wyginając ramię i przegub równie niemożliwie, odrzucił przeciwnika impetem parady i ciął go końcem klingi przez lewy policzek. Bido zatoczył się chwytając za twarz. Bemlart bez zamysłu skoczył, uderzył szybko podbródkowym, odrzucając przeciwnika w pobliskie skały. Człowiek Bojacka lecąc do tyłu, uderzył głową o skały, upadając na ziemię i tracąc przytomność.
 
  Keles poleciał do przodu, kopiąc bezlitośnie przeciwnika po brzuchu, twarzy, zmuszając Bujina do cofania się. Ten nie mógł nawet złożyć bloku. Ciosy padały szybko i z każdą sekundą przyspieszały. Android był stworzony tak, że przyspieszał zadawane ciosy, nie dając chwili wytchnienia. Tylko, że zwiększała się tylko szybkość, nie siła i na silniejszego przeciwnika nie zadziałałoby to z zadowalającym skutkiem. Bujin, żeby odpocząć przy ciosie w twarz, poleciał szybko do tyłu, dając się odrzucić i upadł na ziemię. Miał nadzieję, że uda mu się podnieść i szybko uciec, ale Keles był szybszy i sam podniósł go jedną ręką, a drugą wymierzał kolejne ciosy.
  - Keles, Daj Mu Spokój! - krzyknął Trias, który przyleciał po rozprawieniu się z Zangyą - Już Wystarczy! Przecież Widzisz, Że Nie Może Się On Już Ruszać.
  Keles położył Bujina na ziemi i bez słowa podszedł do Triasa, po czym nadleciał Bemlart.
  - Czerwone Diabły – oznajmił - wymknęły się razem z odłamkiem, gdy my walczyliśmy. Muszą już być daleko.
  - W Takim Razie Nie Ma Sensu Ich Gonić. Wracamy!
  - A co z nimi?
  - Weźmy Ich I Wrzućmy Do Zupy. Nic Dobrego I Tak Z Nich Nie Będzie.
  Jak powiedział, tak zrobili. Ludzie Bojacka, którzy nie mieli już sił, utonęli w głębinach Oceanu Dusz, gdzie zapadli w głęboki letarg pod wpływem szeptów niezliczonych głosów Zupy.
  Anioł Zagłady i dwa Androidy bez słowa wrócili do obozu.


-> Wstęp <- | PH #03 <- | -> PH #05

Autor: Simon Pierre




Kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie jakichkolwiek materiałów należących do tego serwisu bez wiedzy i zgody ich autorów jest zabronione.
Wykorzystanie nazewnictwa i elementów mangi/anime Dragon Ball/Dragon Ball Z/Dragon Ball GT lub innych tytułów nie ma na celu naruszania jakichkolwiek praw z nimi związanych.